Hisense U8Q to telewizor, przy którym trudno nie mieć wrażenia, że producent podszedł do tematu z ambicją prymusa. Obraz jest mocny, żywy i kontrastowy – jakby krzyczał: „patrz, potrafię więcej niż większość w tej cenie!” I faktycznie, coś w tym jest. Sekret tkwi w dużej liczbie stref wygaszania w technologii Mini-LED. Dzięki nim HDR nie kończy się na obietnicach z ulotki, ale faktycznie potrafi zrobić wrażenie – szczególnie podczas wieczornych seansów. Na płynność ruchu również trudno narzekać. Mecze i szybkie gry ogląda się z przyjemnością, a choć piłka czasem zostawi delikatny ślad, to dla 99% widzów będzie to detal bez znaczenia w codziennym oglądaniu. Gracze także mają tu powody do zadowolenia – choć od razu trzeba wspomnieć o braku funkcji HGiG. Poza tym jednak jest naprawdę dobrze: niski input lag, trzy porty HDMI 2.1 i pełen pakiet funkcji gamingowych sprawiają, że U8Q wyrasta na jednego z ciekawszych Mini-LED-ów dla fanów konsol. Oczywiście, ideałów nie ma. Telewizor nadal nosi w sobie pewne „miniledowe” naleciałości, a system Vidaa – choć pełen funkcji – bywa mniej intuicyjny i ma skromniejszy wybór aplikacji niż konkurencyjne platformy. Ale czy to poważne wady, czy raczej drobne przytyki w kontekście ceny i tego, co faktycznie dostajemy? Na to pytanie zostawiamy wam odpowiedź!
Hisense E7Q / E79Q to ten typ telewizora, który nie obiecuje cudów – i może właśnie dlatego potrafi pozytywnie zaskoczyć. Nie próbuje udawać sprzętu z wyższej półki, tylko po prostu robi swoje. Jeśli szukacie taniego ekranu do wszystkiego, który poradzi sobie i z Netfliksem, i z konsolą, i z porannym YouTube’em przy kawie, to ten model ma sporo sensu. System VIDAA od kilku lat dojrzewa i widać, że producent wyciąga wnioski. Mamy tu AirPlay, screen mirroring, wyszukiwanie głosowe po polsku – wszystko działa, może nie z błyskawiczną prędkością, ale wystarczająco płynnie, by nie irytować. Nie znajdziemy tu tysięcy aplikacji jak w Google TV, ale te najważniejsze są pod ręką. To system, który ma być prosty i praktyczny, a nie przeładowany zbędnymi bajerami – i w tym sensie naprawdę się broni. Dla graczy też znajdzie się coś ciekawego. E7Q / E79Q oferuje niski input lag, automatyczny tryb niskiego opóźnienia (ALLM), obsługę VRR do 60 Hz, a nawet tryb 120 Hz w rozdzielczości 1080p. Nie jest to ekran dla hardkorowych entuzjastów e-sportu, ale jeśli po prostu lubicie wieczorem odpalić konsolę i zagrać w kilka rund, ten telewizor spełni swoje zadanie bez marudzenia. A jak z jakością obrazu? Nie będziemy was oszukiwać – nie jest rewelacyjnie, ale też nie ma powodów do narzekania. Jasność rzędu 350 nitów nie zrobi wrażenia, jednak kontrast dzięki matrycy VA potrafi naprawdę pozytywnie zaskoczyć. Czerń jest całkiem głęboka, a kolory mają przyjemną intensywność, szczególnie w trybie SDR. Trochę szkoda, że Dolby Vision niewiele wnosi – bo gdyby zadziałał tak, jak powinien, mielibyśmy telewizor, który śmiało można byłoby polecić również do seansów HDR. Z drugiej strony, trudno tego oczekiwać w tej półce cenowej. To po prostu uczciwy, dobrze wyceniony ekran, który nie robi z siebie gwiazdy, ale potrafi dostarczyć solidnego obrazu i zaskakująco dobrych funkcji. I choć nie jest perfekcyjny, to po kilku dniach używania trudno nie pomyśleć: „kurczę, ten tani Hisense naprawdę daje radę”.