Philips PUS7009 to model, który najlepiej nadaje się do prostego, codziennego użytkowania. Dzięki matrycy IPS oferuje szerokie kąty widzenia, co oznacza, że obraz wygląda dobrze, nawet jeśli nie siedzimy idealnie na wprost. To sprzęt, który sprawdzi się głównie przy oglądaniu telewizji, przeglądaniu zdjęć czy korzystaniu z podstawowych aplikacji. Dla graczy PUS7009 ma kilka ciekawych opcji, takich jak ALLM, VRR czy Game Bar. Nie jest to sprzęt dla tych, którzy oczekują topowej płynności czy jakości, ale do okazjonalnego grania na konsoli w zupełności wystarczy. Dużym plusem jest też czytelność czcionek – jeśli ktoś planuje podłączyć komputer i pracować z tekstem, telewizor radzi sobie całkiem dobrze. Jeżeli chodzi o jakość obrazu no to tutaj nie jest idealnie. Czernie są raczej szare, kontrast niski, a jasność niewielka. Jeśli chcemy oglądać coś w mocno nasłonecznionym pokoju, możemy być zawiedzeni. A co z HDRem? Lepiej o nim zapomnieć, bo brak obsługi Dolby Vision i ograniczone możliwości techniczne sprawiają, że treści HDR nie robią większego wrażenia. Największym minusem jest chyba i tak system operacyjny TitanOS. Ma niewiele aplikacji i działa dość topornie – czasem coś się przytnie, a interfejs potrafi irytować. Jeśli ktoś korzystał wcześniej z Android TV, to TitanOS może wydawać się krokiem w tył. Philips PUS7009 to telewizor, który sprawdzi się w podstawowych zadaniach – oglądaniu telewizji, prostym graniu czy przeglądaniu zdjęć. Jeśli jednak zależy nam na dobrej jakości obrazu czy sprawnym systemie operacyjnym, lepiej poszukać innego modelu. To sprzęt dla osób, które nie potrzebują fajerwerków, a chcą po prostu solidnego telewizora na co dzień.
TCL P8K to taki telewizor, który od razu budzi sympatię. Niby tani, niby z niższej półki, a jednak potrafi zaskoczyć. To urządzenie, które pokazuje, że w tej cenie też można dostać sprzęt z charakterem – i to w dodatku skierowany do konkretnej grupy użytkowników. Bo nie ma co się oszukiwać, P8K to telewizor stworzony z myślą o graczach. Dwa porty HDMI 2.1, obsługa VRR, 4K przy 120 Hz, HGiG i nawet Dolby Vision w grach – brzmi jak coś, co jeszcze niedawno można było znaleźć tylko w znacznie droższych modelach. A do tego matryca 144 Hz i możliwość uzyskania nawet 240 Hz na PC. W tej cenie? Naprawdę trudno się nie uśmiechnąć. Do tego dochodzi Google TV, czyli system, który tchnął życie w ten ekran. Wszystko działa tu intuicyjnie, z dostępem do ogromnej biblioteki aplikacji i sprawnym Asystentem Google, który faktycznie rozumie, co do niego mówisz – nawet gdy powiesz to po swojemu. Oczywiście, nie jest to telewizor idealny. Jasność w granicach 250–300 nitów nie powala i w słonecznym salonie raczej nie zrobi wrażenia. Ale wystarczy wieczór, film i odrobina ciemniejszego otoczenia, by okazało się, że ten ekran potrafi naprawdę dużo. Dzięki dynamicznemu mapowaniu tonów P8K radzi sobie w HDR zaskakująco dobrze, a kolory, potrafią wyglądać naturalnie. W scenach filmowych nie ma mowy o plastikowym, prześwietlonym obrazie – jest po prostu przyjemnie. Nie próbujmy udawać, że to konkurencja dla Mini LED-ów czy OLED-ów – bo nie o to tu chodzi. P8K / P89K ma być telewizorem, który po prostu dobrze się użytkuje. I właśnie w tym tkwi jego siła. Dla kogoś, kto chce pograć, pooglądać Netflixa, odpalić YouTube’a i mieć to wszystko w jednym, prostym urządzeniu – to strzał w dziesiątkę. TCL P8K pokazuje, że „tani” nie musi oznaczać „kiepski”. To telewizor z charakterem, który nie udaje sprzętu premium, ale daje z siebie naprawdę dużo. I może właśnie dlatego tak łatwo go polubić.