Samsung Q70D wypadł w teście dokładnie tak, jak na swoją półkę przystało – bardzo poprawnie. Najmocniejszymi stronami telewizora są z pewnością jego sprawność podczas korzystania z konsoli oraz odwzorowanie barw po przebytym procesie kalibracji. Te pierwsze z pewnością nie pozwolą graczom przejść obojętnie wobec szeregu udogodnień, które Samsung Q70D jest w stanie zaoferować, a tych jest naprawdę sporo, w tym ta wręcz ekskluzywna dla jednostek producenta – możliwość upłynnienia gry przy jednoczesnym zachowaniu sensownego input laga, co pozwoli tytułom działającym w 30 fps działać jak te w natywnym 60 klatkażu. W kontekście gier nie można zapomnieć o dobrze zaimplementowanym trybie HGIG, który po poprawnym ustawieniu nie odbiega od gier z Dolby Vision. Nie można też zapomnieć o łatwym parowaniu telewizora z dekoderem Canal+, co nie jest tak oczywistą zaletą, ale wiemy, że sporo osób ma z tym problem. Zostając w temacie telewizji, trzeba przyznać, że Samsung Q70D w swojej półce cenowej daje bardzo dobrą jasność w materiałach SDR, dzięki czemu oglądanie w dzień będzie więcej niż komfortowe. Na minus dla testowanego telewizora trzeba zaliczyć brak Dolby Vision, które przy maksymalnej jasności Samsunga Q70D sporo by dało. Nie należy także pomijać wad konstrukcyjnych urządzenia, przez które możemy (chociaż nie musimy) doświadczyć wycieków światła, które możemy zauważyć w warunkach ciemni na mało jasnych scenach. To, czego nie można odebrać Samsungowi Q70D, to fakt, że posiada w swojej półce cenowej jeden z lepszych upłynniaczy ruchu, który znakomicie sprawdzi się w kontekście wydarzeń sportowych czy szybkich scen akcji. Sam system, który odpowiada za działanie telewizora, działa bardzo płynnie, i jedynym, co możemy mu zarzucić, to brak aplikacji Tidal. Podsumowując, Samsung Q70D stanowi dobrą kontynuację siódmej serii producenta, która rok w rok zyskuje – raz, że na jakości, dwa, na popularności.
Podczas testów Panasonica Z95A mieliśmy wrażenie, że trzymamy w rękach telewizor, który zasługuje na miano jednego z najlepszych na rynku. Jeżeli chodzi o jakość obrazu to jest ona rewelacyjna! OLED z nieskończonym kontrastem, idealną czernią i niesamowitą jasnością sprawia, że oglądanie filmów to czysta przyjemność. Technologia mikro soczewek (MLA) naprawdę zrobiła różnicę. Dzięki niej obraz zyskał nie tylko na jasności, osiągając spektakularne 1500 nitów w materiałach HDR ale również poprawiono kąty widzenia - które i tak w zwykłych matrycach WOLED są już całkiem niezłe. W efekcie każda scena wyglądała tak realistycznie, że mieliśmy wrażenie, jakbyśmy sami byli jej częścią. Sprawdziliśmy również, jak radzi sobie w różnych warunkach oświetleniowych – zarówno w ciemnych, jak i jasnych pomieszczeniach zachwycał bez wyjątku. Na dźwięk też nie mogliśmy narzekać. Wbudowany soundbar z Dolby Atmos zaskoczył nas przestrzennością i dynamiką, czego zwykle brakuje w głośnikach zintegrowanych z telewizorem. To naprawdę solidne wsparcie dla kinowych wrażeń. Panasonic Z95A nie zawodzi również graczy. Wypróbowaliśmy jego funkcje gamingowe – obsługa ALLM, VRR, matryca 144 Hz i granie w Dolby Vision przy 120 Hz to coś, co każdy zapalony gracz doceni. Do tego dochodzą praktyczne dodatki, takie jak możliwość nagrywania na zewnętrzny dysk i funkcja PiP, które uprzyjemniają codzienne korzystanie z telewizora. Oczywiście, zauważyliśmy też pewne minusy. System operacyjny Fire TV od Amazona, choć lepszy niż w starszych modelach, wciąż ma swoje wady. Brak niektórych popularnych aplikacji, takich jak Player.pl czy TVP VOD, i niedopracowane tłumaczenia w interfejsie mogą czasem irytować, szczególnie w telewizorze z tej półki cenowej. Panasonic Z95A to telewizor przez duże "P" jak premium. Zachwyca jakością obrazu, dźwięku i funkcjonalnością. Jednak jego wysoka cena może zniechęcić, zwłaszcza gdy na rynku są urządzenia oferujące podobne możliwości w znacznie niższej cenie. Jeśli jednak budżet nie stanowi problemu, Z95A to telewizor, który zapewnia wrażenia kinowe na absolutnie najwyższym poziomie.