System operacyjny w Panasonicu Z85A to Amazon Fire TV, który na polskim rynku jest jeszcze dość świeżym rozwiązaniem. Do tej pory kojarzyliśmy go głównie z przenośnymi urządzeniami smart, a teraz trafia również do telewizorów – podobnie jak w flagowym modelu Z95A.
Na plus trzeba zaliczyć, że system działa płynnie i responsywnie. Jest też całkiem intuicyjny, więc nawigacja nie sprawia większych problemów. Niestety, jeśli chodzi o dostępność aplikacji, jest już nieco gorzej. W sklepie Amazona co prawda znajdziemy ikony popularnych usług, takich jak SkyShowtime, Rakuten czy Viaplay, ale… nie da się ich pobrać. To spory minus dla osób, które korzystają z tych platform na co dzień. Dodatkowo część funkcji jest kiepsko przetłumaczona, przez co w niektórych miejscach trzeba się domyślić, o co chodzi. Wierzymy jednak, że to tylko problemy wieku dziecięcego i z czasem zostaną one poprawione – zarówno w kwestii tłumaczeń, jak i dostępności aplikacji.
Jeśli chodzi o funkcje użytkowe, jest już znacznie lepiej. Telewizor obsługuje nagrywanie na USB oraz funkcję PiP (obraz w obrazie). Jest też wsparcie dla AirPlay, co na pewno ucieszy użytkowników sprzętu Apple. Mamy tutaj również Bluetooth, ale niestety nie podłączymy do niego słuchawek – działa jedynie z klawiaturą czy innymi urządzeniami sterującymi. Na szczęście można podpiąć słuchawki lub kino domowe przewodowo, co rozwiązuje ten problem.
Podsumowując – Panasonic Z85A oferuje solidny zestaw funkcji użytkowych, który dobrze sprawdzi się na co dzień. System Amazon Fire TV to krok w dobrą stronę, zwłaszcza jeśli porównamy go ze starym systemem Panasonica. Jednak na ten moment trudno go jednoznacznie pochwalić. Jest potencjał, ale przed producentem jeszcze sporo pracy, żeby wszystko działało tak, jak powinno.
TCL A300 to telewizor stylizowany na obraz, który w codziennym użytkowaniu może z powodzeniem udawać dzieło sztuki zawieszone na ścianie. Został wyposażony w specjalny tryb wyświetlania obrazów, dodatkowe ramki w odcieniu jasnego drewna oraz płaski uchwyt ścienny, który pozwala zawiesić telewizor jak prawdziwy obraz – bez odstępu od ściany.
Sporą zaletą trybu obrazu jest to, że jest całkowicie darmowy. Mamy dostęp do kilkudziesięciu dzieł, spośród których możemy wybrać to, które ma się wyświetlać w stanie czuwania – zamiast czarnego ekranu, na ścianie zostaje wybrany przez nas obraz. Sama jakość reprodukcji grafik jest w porządku, ale trzeba przyznać, że wyraźnie ustępuje tej z Samsungowego ART Store. Choć tam dostęp do obrazów jest płatny, to jakość skanów jest znacznie lepsza – widać strukturę farby, płótna, detale. W TCL A300 przypomina to raczej wysokiej jakości zdjęcia niż realistyczne reprodukcje dzieł sztuki. Na dodatek implementacja trybu obrazu w systemie pozostawia sporo do życzenia. Dla przykładu – jeśli w trybie obrazu ustawimy jasność na poziomie 10%, to ta sama wartość przenosi się automatycznie do zwykłego trybu oglądania, gdzie przecież spokojnie moglibyśmy ustawić jasność na 50% albo nawet 100%. Działa to też w drugą stronę – gdy w zwykłym trybie ustawimy jasność na 100%, to po przełączeniu się na tryb galeryjny obrazy wyświetlają się z tą samą, maksymalną jasnością, świecąc zbyt intensywnie i tracąc cały efekt „obrazu na ścianie”. To drobne, ale irytujące błędy, które potrafią zepsuć odbiór tego, co z założenia miało być wizualnie subtelne i eleganckie.
Przechodząc do bardziej klasycznych funkcji – A300 działa na systemie Google TV, który obecnie oferuje zdecydowanie największy wybór aplikacji (pełna lista dostępna poniżej). Na duży plus zasługuje również dobrze działający asystent głosowy z obsługą języka polskiego. Standardowo – jak w większości telewizorów TCL – zabrakło funkcji nagrywania na USB czy trybu obrazu w obrazie (PiP).