Po raz kolejny producent pokazuje, że pomimo iż jest dość młodym graczem w Polsce (ale nie na świecie) jeśli chodzi o rynek RTV, to z pewnością nie można powiedzieć o nim, że jest wyborem drugiej kategorii. Telewizor TCL C855 to niezwykle uniwersalne urządzenie, które dobrze sprawdzi się w różnych zastosowaniach i bryluje w swojej klasie cenowej. Dzięki podświetleniu Mini LED wyniki kontrastu i czerni są bardzo solidne, co pozwala na uzyskanie głębokiego i plastycznego obrazu. Warto zauważyć, że algorytm telewizora skutecznie radzi sobie z utrzymaniem jednolitości czerni, a efekt bloomingu jest rzadko widoczny. Podświetlenie to także mocna strona telewizora w materiałach HDR, choć z pewnymi zastrzeżeniami. TCL C855 potrafi osiągnąć jasność nawet 1800 nitów, co jest imponującym wynikiem, jednak jasność może drastycznie spaść, nawet do około 200 nitów, gdy na ekranie pojawi się jasny, ale drobny element. Kolejnym mankamentem jest podbicie średnich tonów, co może prowadzić do utraty kontrastu i zmniejszenia zgodności obrazu z wizją reżyserską. Telewizor doskonale sprawdza się również po podłączeniu do konsoli lub mocnego PC-ta. W tej kategorii TCL C855 naprawdę pokazuje swoją moc, oferując niezwykle niskie opóźnienia i wysoką jakość rozgrywki, co jest możliwe dzięki pełnej implementacji funkcji HDMI 2.1. System operacyjny Google TV to kolejna zaleta, która daje użytkownikowi niemal nieograniczone możliwości instalacji aplikacji, nawet tych spoza oficjalnego sklepu, dzięki wsparciu dla plików APK.
Podsumowując, TCL C855 jest idealnym wyborem dla osób, które wiedzą, czego oczekują od telewizora. To dobry, wszechstronny sprzęt, który, choć nie jest idealny, oferuje świetną jakość obrazu, niskie opóźnienia w grach, a także elastyczny i rozbudowany system operacyjny.
Telewizor Haier Q80FUX to jedna z najbardziej schizofrenicznych propozycji, jakie od dawna gościły w naszej redakcji. Z jednej strony, mamy tu bowiem kawał solidnego sprzętu: panel VA gwarantujący głęboką, jak na ten segment, czerń oraz filtr kwantowy QLED, który faktycznie potrafi wygenerować soczyste, przykuwające wzrok kolory. To fundament, na którym można było zbudować naprawdę konkurencyjny odbiornik ze średniej półki. Niestety, cały ten potencjał matrycy jest systematycznie torpedowany przez oprogramowanie, stanowiące prawdziwą kulę u nogi tego modelu. Największą piętą achillesową Q80FUX jest jego totalna kapitulacja w starciu z materiałami HDR10. Elektronika zdaje się kompletnie nie rozumieć, jak interpretować sygnał, w efekcie czego notorycznie przepala najjaśniejsze partie obrazu, zamieniając je w płaską, mleczną plamę. Jeśli dodamy do tego system Google TV, który – choć funkcjonalny – jest niestabilny, pełen błędów i irytujących niedoróbek, otrzymujemy obraz produktu surowego, wyraźnie zdradzającego brak doświadczenia producenta. I gdy już mieliśmy spisać ten model na straty, odkryliśmy jego zaskakującą niszę. Po podłączeniu konsoli Q80FUX przechodzi transformację. Okazuje się bowiem, że ten telewizor oferuje rewelacyjnie niski input lag, w pełni wspiera VRR, a do tego potrafi przyjąć sygnał 120Hz w rozdzielczości Full HD. W świecie gier, gdzie responsywność jest wszystkim, te parametry stawiają go w bardzo dobrym świetle. Mamy więc do czynienia z urządzeniem o bardzo wąskiej specjalizacji. To nie jest telewizor uniwersalny do salonu – do tego brakuje mu stabilności i przede wszystkim jakiejkolwiek poprawności w obsłudze filmów. To raczej budżetowy, wielkoformatowy monitor dla gracza, który jest w stanie świadomie wybaczyć mu wszystkie wady oprogramowania w zamian za te kilka kluczowych dla konsoli/pc atrybutów w stosukowo przystępnej cenie.