Nadszedł czas na zebranie wszystkich obserwacji. TCL P7K / P79K to telewizor, który w inteligentny sposób żongluje kompromisami, oferując w swojej klasie cenowej znacznie więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Jego niepodważalnym atutem jest matryca VA, gwarantująca głęboką czerń i wysoki kontrast, a zaskakująco bogaty pakiet dla graczy (z VRR i wsparciem 120 Hz w niższych rozdzielczościach) czyni go fenomenalną propozycją dla posiadaczy konsol. Całość spina funkcjonalny system Google TV. Oczywiście, niska jasność szczytowa sprawia, że treści HDR pozbawione są spektakularnych rozbłysków, a sprawność telewizora w nasłonecznionych pomieszczeniach jest ograniczona. I choć w swojej, stosunkowo niskiej cenie, P7K /P79K jest propozycją całkiem niezłą, to jego największym rywalem okazuje się… jego bardziej dopracowany brat, czyli model P8K. Często ZA niewielką dopłatą, otrzymujemy bowiem urządzenie o klasę wyżej – z natywną matrycą 4K 144 Hz, znacznie lepszym systemem audio i ogólnie wyższą kulturą pracy, co znalazło odzwierciedlenie w jego znacznie wyższej ocenie na naszym portalu. Dlatego ostateczny werdykt musi być następujący: jeśli Twój budżet jest absolutnie nieprzekraczalny, P7K / P79K będzie dobrym i opłacalnym wyborem. Jeśli jednak możesz pozwolić sobie na dołożenie niewielkiej kwoty, to właśnie model P8K zaoferuje znacznie więcej i będzie w ostatecznym rozrachunku bardziej satysfakcjonującą inwestycją.
Telewizor Haier Q80FUX to jedna z najbardziej schizofrenicznych propozycji, jakie od dawna gościły w naszej redakcji. Z jednej strony, mamy tu bowiem kawał solidnego sprzętu: panel VA gwarantujący głęboką, jak na ten segment, czerń oraz filtr kwantowy QLED, który faktycznie potrafi wygenerować soczyste, przykuwające wzrok kolory. To fundament, na którym można było zbudować naprawdę konkurencyjny odbiornik ze średniej półki. Niestety, cały ten potencjał matrycy jest systematycznie torpedowany przez oprogramowanie, stanowiące prawdziwą kulę u nogi tego modelu. Największą piętą achillesową Q80FUX jest jego totalna kapitulacja w starciu z materiałami HDR10. Elektronika zdaje się kompletnie nie rozumieć, jak interpretować sygnał, w efekcie czego notorycznie przepala najjaśniejsze partie obrazu, zamieniając je w płaską, mleczną plamę. Jeśli dodamy do tego system Google TV, który – choć funkcjonalny – jest niestabilny, pełen błędów i irytujących niedoróbek, otrzymujemy obraz produktu surowego, wyraźnie zdradzającego brak doświadczenia producenta. I gdy już mieliśmy spisać ten model na straty, odkryliśmy jego zaskakującą niszę. Po podłączeniu konsoli Q80FUX przechodzi transformację. Okazuje się bowiem, że ten telewizor oferuje rewelacyjnie niski input lag, w pełni wspiera VRR, a do tego potrafi przyjąć sygnał 120Hz w rozdzielczości Full HD. W świecie gier, gdzie responsywność jest wszystkim, te parametry stawiają go w bardzo dobrym świetle. Mamy więc do czynienia z urządzeniem o bardzo wąskiej specjalizacji. To nie jest telewizor uniwersalny do salonu – do tego brakuje mu stabilności i przede wszystkim jakiejkolwiek poprawności w obsłudze filmów. To raczej budżetowy, wielkoformatowy monitor dla gracza, który jest w stanie świadomie wybaczyć mu wszystkie wady oprogramowania w zamian za te kilka kluczowych dla konsoli/pc atrybutów w stosukowo przystępnej cenie.