
Zombies vs. kosmici. Sony i Pixar wrzucili swoje nowe tytuły do czwartkowego wyścigu o uwagę widzów. „28 Years Later” – czyli długo wyczekiwany powrót Danny’ego Boyle’a do jego wirusowego uniwersum – już zgarnął ponad 5 milionów dolarów z pokazów przedpremierowych. A „Elio” od Pixara? Mały start – między 2,5 a 3 miliony – ale historia uczy, że nie takie filmy z czasem się rozkręcały.
Powrót po latach – i od razu z pazurem!
Sony nie śpi. „28 Years Later” to nie tylko sequel kultowego „28 Days Later”, ale też wielki powrót duetu Boyle & Garland. Choć publika na Rotten Tomatoes podeszła do tematu z lekkim dystansem (67%), to krytycy już są niemal jednogłośni – 92% pozytywnych recenzji, najwyższy wynik w historii tej serii. Dla porównania, zeszłotygodniowy horror „Final Destination: Bloodlines” miał również znakomite recenzje (92%), a mimo to osiągnął rekordowy start tylko dzięki szeptowi publiki.
Co ciekawe – „28 Years Later” rozpoczęło swoje pokazy już w południe. Wstępne prognozy mówią o otwarciu w granicach 28–30 mln dolarów, co w przypadku horrorów brzmi jak bardzo solidny strzał. Zwłaszcza że poprzednie części startowały niżej – „28 Days Later” otwierało się z 10 mln dolarów, a „28 Weeks Later” z niecałymi 9,8 mln.
Pixar gra długą grę?
A co u Pixara? „Elio”, oryginalna animacja o chłopcu, który przez przypadek zostaje… ambasadorem Ziemi w galaktycznym zgromadzeniu (serio), zaczęła spokojnie – około 2,5–3 mln z pokazów. Ale to nie jest nic dziwnego. „Elemental” też tak zaczynało… a skończyło z ponad 154 milionami dolarów w USA.
Krytycy już „Elio” lubią – 86% na Rotten Tomatoes i certyfikat „fresh”, czyli lepiej niż „Elemental” na starcie (73%). Publiczność na razie się nie wypowiedziała, ale jeśli historia się powtórzy, to Disney może spać spokojnie. Ostatecznie „Elemental” też startowało cicho, ale dzięki sile marketingu szeptanego i dobrym wynikom CinemaScore (A) zrobiło swoje.
A w tle? Smoki kradną show
Jeśli ktoś liczył na to, że któryś z tych tytułów zdobędzie box office w ten weekend, może się nieco zdziwić. Wciąż na szczycie utrzymuje się „How to Train Your Dragon” w wersji aktorskiej od Universal/DreamWorks. Film Deana DeBlois ma już na liczniku 113,7 mln dolarów i nie zwalnia – szacuje się, że drugi weekend da mu ponad 40 milionów. I wszystko wskazuje na to, że to właśnie on znów wygra wyścig.