Meta i Ray-Ban Display Glasses – powrót „glassholes”?

Kalendarz 9/23/2025

Meta i Ray-Ban wracają ze smart glasses. Wyświetlacz 600×600, kamera 12 MP i Neural Band – czy to drugie życie po Google Glass?

Dziś już nikogo nie dziwi, że każde urządzenie dostaje łatkę „smart”. Telefony, telewizory, lodówki, termostaty, słuchawki… a teraz znów okulary. Idea jest prosta: upchnąć komputer, wyświetlacz, kamerę i mikrofony w przedmiocie codziennego użytku i udawać, że nagle staje się on „bardziej użyteczny”. Problem w tym, że nie zawsze wychodzi to naturalnie.

Smartfony i smart TV przyjęły się błyskawicznie. Ale „smart glasses”? To już od lat jest twardy orzech do zgryzienia. Większość ludzi zwyczajnie nie nosi okularów – część ma dobry wzrok, a reszta wybiera soczewki kontaktowe. Więc kto jest targetem? Okularnicy? Fani drogich Ray-Banów? A może chodzi o to, żeby przenieść funkcje telefonu prosto na twarz?

Do tego dochodzi kwestia prywatności. Kamery i mikrofony zawsze włączone – to dla wielu brzmi jak koszmar. Google Glass w 2013 r. dorobił się nawet przezwiska „glassholes” dla użytkowników, którzy kompletnie ignorowali konwenanse i poczucie prywatności innych ludzi.

Co potrafią Ray-Ban Display Glasses?

Nowe okulary Meta i Ray-Ban to dość specyficzny miks. W prawym szkle mamy kolorowy wyświetlacz 600 × 600 px, kąt widzenia 20°, a do tego 12 MP aparat, sześć mikrofonów i głośniki stereo. To nie jest pełne AR, a raczej mały ekranik, który pojawia się, gdy spojrzysz lekko w prawo.

Najciekawszym dodatkiem jest jednak opaska EMG – tzw. Neural Band. Odczytuje sygnały elektryczne z mięśni nadgarstka, żeby rozpoznać gesty dłoni. W teorii pozwoli nawet pisać w powietrzu – choć na razie funkcja jest w wersji „beta”.

Porównując je z Google Glass: mocniejszy procesor, więcej pamięci flash, szybszy RAM – ale wciąż tylko 2 GB. Obsługa gestami z boku oprawek jest praktycznie taka sama, a największą różnicą jest właśnie opaska na rękę. Szkopuł? Kolejny gadżet, który trzeba ładować. A jeśli już nosisz smartwatcha, to chyba zostaje druga ręka.

Odwieczny problem – po co to komu?

Google Glass, Apple Vision Pro i cała reszta miały jeden wspólny problem: nikt nie wiedział, do czego tak naprawdę mają służyć. Przeglądanie maili czy zdjęć kota na małym ekraniku? Navigacja w stylu „mapka w rogu oka”? Wszystko fajnie, dopóki nie trzeba sięgnąć po telefon, żeby upewnić się, że faktycznie idziesz w dobrą stronę.

Meta stawia na integrację z Meta AI – rozpoznawanie języka w czasie rzeczywistym, tłumaczenia napisów, szybkie odpowiedzi. Brzmi nieźle, ale równie dobrze robi to zwykły smartfon, z dużo większym ekranem i lepszym UI.

Stare lęki, nowe okulary

W tle wciąż pozostaje kwestia „panoptikonu” – czyli poczucia, że możesz być obserwowany zawsze i wszędzie. Smartfony przynajmniej jasno pokazują, kiedy ktoś nagrywa. Smart glasses? Nie zawsze. Maleńka dioda LED? Łatwo ją przeoczyć.

Nic dziwnego, że ludzie reagują nerwowo. Na TikToku pojawiło się wideo kobiety, która odkryła, że osoba depilująca ją w salonie miała na nosie takie okulary. Niby zabawne, ale nietrudno zrozumieć, dlaczego poczuła się niekomfortowo.

Problem jest więc ten sam, co przy Google Glass: jak pogodzić „innowację” z faktem, że inni czują się filmowani bez zgody? A co, jeśli to są twoje jedyne okulary korekcyjne – masz je zdejmować za każdym razem, gdy wchodzisz do kina albo muzeum?

Durniejsze wersje „smart”

Nie wszystkie smart glasses muszą mieć kamerę. Mamy choćby przyciemniane automatycznie okulary przeciwsłoneczne czy modele, które działają jako dodatkowy ekran do laptopa. Są też typowo AR-owe konstrukcje, które nie budzą takich kontrowersji. Ale to nie one przyciągają uwagę mediów – i nie one noszą łatkę „glassholes”.

Durniejsze wersje „smart”

Nie wszystkie smart glasses muszą mieć kamerę. Mamy choćby przyciemniane automatycznie okulary przeciwsłoneczne czy modele, które działają jako dodatkowy ekran do laptopa. Są też typowo AR-owe konstrukcje, które nie budzą takich kontrowersji. Ale to nie one przyciągają uwagę mediów – i nie one noszą łatkę „glassholes”.

Katarzyna Petru Avatar
Katarzyna Petru

Dziennikarz, recenzent i felietonista portalu "Wybierz TV"