LG G5: Niczym róża z kolcami – pierwsze testy flagowego OLED-a od Koreańczyków

Najnowszy flagowiec od LG zaczyna pojawiać się w pierwszych niezależnych testach. Model LG G5, będący kontynuatorem popularnej serii OLED-ów z linii "Gallery", został wzięty pod lupę przez redakcję RTINGS.com. Jak wypada najnowszy przedstawiciel premium w 2025 roku? Przeanalizujmy wyniki testu kanadyjczyków wspólnie!

Czerń i kontrast OLED G5

Jak to na OLED-a przystało, czerń w LG G5 jest po prostu... idealna. Jak w każdej matrycy oraganicznej każdy piksel świeci (albo nie świeci) niezależnie, więc tam, gdzie ma być czerń, jest dosłownie brak światła. Efekt tego jest taki, że kontrast praktycznie nieskończony, dokładnie tak samo jak w poprzedniku, czyli modelu G4.

Czerń na telewizorze OLED: LG G4

Jasność G5 jest przełomowa...ale...

Jasność HDR

Choć sami już położyliśmy przysłowiowe łapy na G5 (nasze wyniki pomiarów wrzucamy poniżej), to testy opublikowane przez kanadyjski portal RTINGS potwierdzają to, czym chwaliło się LG Display przy okazji premiery nowych matryc tandem RGB. W skrócie mamy tu do czynienia z prawdziwym przełomem, jeśli chodzi o jasność obrazu w telewizorach OLED. Podobnie jak w naszym laboratorium, również ich testy pokazały, że G5 jest w stanie osiągnąć szczytową jasność na poziomie około 2500 nitów w 10% oknie. To wartość, która do tej pory była zarezerwowana tylko dla topowych modeli z podświetleniem Mini LED. Jeszcze do niedawna można było o czymś takim w OLED-zie jedynie pomarzyć.

Jasność OLEDa LG G5!

Co więcej, jasność bieli na pełnym, 100% ekranie dorównuje nowym matrycom QD-OLED od Samsung Display, które znajdziemy chociażby w modelu S95F i (prawdopodobnie) nowej Sony Bravia 8 II.

No więc gdzie jest to "ale"...?

Jednak nie ma róży bez kolców. RTINGS zwraca uwagę na dość niepokojący problem z wyświetlaniem treści w formacie HDR10. W niektórych scenach – szczególnie tych ciemniejszych – G5 potrafi mocno popsuć przejścia tonalne. Zamiast płynnych gradientów widać dziwne pasma i kontury, które nie tylko burzą immersję, ale też odbiegają od zamysłu reżysera. Jak to ujęli Kanadyjczycy:

„Podczas takich scen ciemne elementy są konturowane w bardzo dziwny sposób, co nie oddaje intencji twórcy, powoduje banding i sprawia, że sceny wyglądają po prostu nieładnie.”

fot. SVGator Dla przykładu: Po lewej stronie możecie zauważyć widoczny efekt, o którym mowa tzw. banding.

Na szczęście Dolby Vision, czyli format z dynamicznymi metadanymi – nie wykazuje tych problemów, więc jeśli korzystacie z platform streamingowych, to raczej nie macie się czego obawiać. Ale przy klasycznym HDR10 – np. z odtwarzacza czy sygnale HGiG np. na konsoli PS5 czy też XBOX Series X/S temat warto mieć na uwadze bo tam treści mogą wyglądać gorzej niż na poprzedniku...

Jednak jest spora szansa, że problem zostanie rozwiązany aktualizacją oprogramowania, ale na moment pisania tego tekstu – jest, jak jest. A szkoda, bo w pozostałych aspektach LG G5 zrobił ogromny postęp – dla przykładu, pokrycie szerokiej palety barw BT.2020 przekracza 82%!.

Jeszcze jedna rzecz... kąty widzenia

Niestety, jest coś jeszcze, co naszym zdaniem zasługuje na uwagę – pogorszenie kątów widzenia względem zeszłorocznego modelu G4. Nasze przypuszczenia się potwierdziły: po rezygnacji z mikrosoczewek MLA, które znajdowały się w G4, LG G5 stracił nieco na widoczności obrazu przy oglądaniu z boku. Nie zrozumcie nas źle – kąty widzenia nadal są bardzo dobre, jak na OLED-a przystało. Ale w bezpośrednim porównaniu z QD-OLED-ami od Samsunga czy Sony, a nawet z G4, różnice widać gołym okiem. To może być drobnostka, ale w kontekście flagowca – to również pewien "downgrade", którego warto być świadomym.

Aby zobrazować różnicę, umieszczamy dwa filmy z YouTube, na których możecie zobaczyć, jak wyglądają kąty widzenia w telewizorze LG OLED z mikrosoczewkami MLA oraz w modelu z klasyczną matrycą WOLED.

Telewizor WOLED MLA

Telewizor WOLED

Gracze, szykujcie pady – LG G5 to gamingowy potwór

Tak jak poprzednik, LG G5 to OLED stworzony z myślą o graczach. Ale tym razem Koreańczycy dorzucili coś ekstra: matrycę o odświeżaniu do 165 Hz. Brzmi imponująco? Owszem, choć od razu trzeba dodać, że z takiego bonusa skorzysta głównie bardzo wąska grupa graczy PC. Dla konsolowców nic się nie zmienia – Xbox czy PlayStation i tak ograniczają się do 120 Hz. Na szczęście input lag pozostaje bardzo niski, niezależnie od rozdzielczości czy formatu – poniżej 10 ms w większości scenariuszy. RTINGS odnotowało pewne anomalie przy 165 Hz (input lag nieco wzrasta), ale dla typowego użytkownika to raczej ciekawostka niż realny problem. Na pokładzie znajdziemy wszystko, czego oczekujemy od OLED-a premium: obsługę Dolby Vision w trybie gry, tryb HGiG, automatyczny tryb gry (ALLM) oraz zmienną częstotliwość odświeżania (VRR) – a to wszystko w 4 portach HDMI 2.1 o pełnej przepustowości 48Gb/s.

Największa nowość? LG G5 już po wyjęciu z pudełka wspiera granie w chmurze przez Xbox Game Pass. Wszystko działa, bez potrzeby podpinania konsoli – wystarczy konto z subskrybcją i pad Bluetooth. Co prawda funkcja ta trafia także do G4 i starszych modeli, ale dopiero po aktualizacji oprogramowania. Tutaj mamy to gotowe od startu.

Pilot – minimalizm, minimalizm, minimalizm...

Kolejna zauważalna zmiana w LG G5 to nowy pilot. Został on mocno zminimalizowany i... bardzo przypomina ten, który znajdziemy w telewizorach Samsunga. Zrezygnowano z przycisków numerycznych, co jeszcze jesteśmy w stanie zrozumieć – coraz więcej osób korzysta dziś z aplikacji i platform VOD. Ale jest jedna decyzja, której naprawdę trudno nam bronić.

Z pilota zniknął przycisk „Wyjścia”, czyli ten, który pozwalał jednym kliknięciem przełączać się między źródłami – np. HDMI 1, HDMI 2 czy telewizją naziemną. To jeden z najczęściej używanych przycisków w codziennym użytkowaniu, szczególnie dla osób korzystających z kilku urządzeń podłączonych do telewizora. Owszem, można to wszystko nadal zrobić przez menu ekranowe, ale zajmuje to więcej czasu i jest zwyczajnie mniej wygodne. Rozumiemy chęć uproszczenia formy, ale dodanie jednego małego przycisku naprawdę nikogo by nie zabolało.

Na szczęście LG nie zrezygnowało z jednej z najbardziej charakterystycznych funkcji swojego pilota – żyroskopowego sterowania. Wciąż możemy sterować kursorem na ekranie poruszając nadgarstkiem, jakbyśmy trzymali w dłoni magiczną różdżkę. I trzeba przyznać to nadal robi świetne wrażenie i sprawia, że obsługa telewizora jest szybka, intuicyjna i... po prostu przyjemna.

Dźwięk – elegancka forma, zaskakująco dobre brzmienie

Podobnie jak poprzednik, LG G5 mimo bardzo smukłej i eleganckiej konstrukcji oferuje naprawdę solidne wrażenia dźwiękowe. Telewizor stara się odtwarzać przestrzeń, a nawet lekko wyczuwalny bas. Niestety, ponownie pojawia się element, który może zaniepokoić fanów kina domowego – brak wsparcia dla dźwięku DTS. LG, zrezygnowało z obsługi tego formatu. W praktyce oznacza to, że jeśli chcemy oglądać filmy Blu-ray z oryginalnym dźwiękiem DTS, musimy liczyć się z ograniczeniami. Oczywiście da się to obejść – wystarczy podłączyć odtwarzacz lub konsolę bezpośrednio do soundbara czy amplitunera, który obsługuje DTS i przekazuje obraz dalej do telewizora. Ale to komplikuje całą konfigurację.

Przełom, ale nie bez kompromisów.

LG G5 to bez dwóch zdań telewizor przełomowy. Imponująca jasność, odświeżanie do 165 Hz, zupełnie nowa matryca tandem OLED – to wszystko sprawia, że pod względem technologii G5 robi ogromny krok naprzód. W wielu aspektach wyraźnie przewyższa swojego poprzednika, zwłaszcza jeśli chodzi o efekt HDR czy możliwości dla graczy.

Ale – i to ważne „ale” – są też elementy, w których G5 wypada słabiej. Pogorszenie kątów widzenia po rezygnacji z mikrosoczewek, brak wsparcia dla dźwięku DTS:X oraz problemy z przejściami tonalnymi w HDR10 to nie tylko drobne niuanse – to realne różnice, które warto wziąć pod uwagę przy zakupie. Jasne, wiele z tych niedociągnięć – jak np. wspomniane artefakty w HDR10 – może zostać poprawionych w aktualizacjach, ale na ten moment po prostu są obecne. Dlatego zanim rzucicie się na najnowszy model, warto zadać sobie pytanie: czy na pewno potrzebujecie takiej jasności? A może ważniejsze okażą się lepsze kąty widzenia, pełne wsparcie dźwięku DTS:X czy po prostu niższa cena? Model G4, który nadal oferuje świetną jakość obrazu i pełen pakiet funkcji, dostępny jest teraz w bardzo atrakcyjnych cenach. Zachęcamy, by zapoznać się również z naszą recenzją LG G4 – może to właśnie zeszłoroczny flagowiec okaże się najlepszym wyborem do Waszego salonu.

Na koniec dodamy: LG G5 można porównać do róży – przełomowa matryca to kwiat, który naprawdę błyszczy, ale w pełnym świetle widać też kolce, które mogą skłonić do sięgnięcia po zeszłoroczny model.

Źródło: Rtings.com

PS. Nadal czekamy na pierwsze egzemlarze testowe aby zrealizować nasz test dla was!