K85F / K85FUX
Dostępne przekątne:
Wypełnij ankietę aby poznać wynik
Matryca: LCD VA Odświeżanie: 60Hz Producent: HAIER Rozdzielczość: 3840x2160 System: Google TV Rok modelowy: 2025
Haier, marka kojarzona dotąd głównie ze sprzętem AGD, odważnie wkracza na rynek telewizorów, co można bez wahania uznać za skok na głęboką wodę. Zanim jednak przyjrzymy się jej najbardziej ambitnym konstrukcjom, na warsztat bierzemy model K85F – propozycję znacznie bardziej przystępną. To z założenia prosty telewizor LCD, którego siłą napędową ma być nie "technologiczna ekstrawagancja", a sprawdzone i lubiane oprogramowanie Google TV. Sprawdźmy zatem, czy ten śmiały debiut w zupełnie nowej kategorii można uznać za udany.
5.4
Ogólna ocena
Debiut marki Haier na europejskim rynku telewizorów z modelem K85F sprawia wrażenie mocno pospiesznego, a po wnikliwych testach – wręcz niedokończonego. Analizując ten produkt, dochodzimy do fundamentalnego wniosku: jego największym problemem nie jest wcale sama jakość zastosowanego panelu. Ta, biorąc pod uwagę segment cenowy, jest po prostu przeciętna, z typowymi dla technologii VA zaletami w postaci wysokiego kontrastu i równie typowymi wadami, jak słabe kąty widzenia. Tym, co w rzeczywistości dyskwalifikuje ten model w roli domowego centrum rozrywki, jest rażący brak dopracowania od strony inżynieryjnej i, przede wszystkim, programowej. Lista niedociągnięć jest długa i zaczyna się od pierwszego kontaktu z urządzeniem. Niedbały montaż, którego można było uniknąć na etapie kontroli jakości, fatalnie zoptymalizowany i źle przetłumaczony system Google TV czy irytujące problemy z tak podstawowymi funkcjami, jak parowanie pilota – to wszystko składa się na obraz produktu, który wydaje się być wypuszczony na rynek bez należytej staranności. Katastrofalna jakość obrazu w trybie HDR, będąca wynikiem nie tylko niskiej jasności, ale i kompletnego braku inteligentnej adaptacji do sygnału, jedynie dopełnia tego rozczarowującego obrazu. Okazuje się jednak, że ten model ma swoje drugie, zaskakujące oblicze. Wystarczy spojrzeć na niego nie przez pryzmat domowego telewizora, a raczej dużego i taniego wyświetlacza do zadań specjalnych. Wtedy jego mankamenty schodzą na dalszy plan, a na czoło wysuwają się nieoczekiwane atuty: fantastycznie działający odtwarzacz multimediów z USB, rewelacyjna czytelność czcionek z PC oraz dostęp do ogromnej bazy aplikacji. W takiej roli – jako ekran w sali konferencyjnej, hotelowym lobby czy prosty odtwarzacz reklamowy – Haier K85F sprawdza się zaskakująco dobrze. Dla typowego użytkownika, szukającego w 2025 roku niezawodnego i po prostu dobrze działającego telewizora do salonu, Haier K85F jest jednak propozycją, którą niezwykle trudno z czystym sumieniem polecić. To produkt pełen sprzeczności, który w swojej podstawowej, zamierzonej przez producenta funkcji zawodzi na zbyt wielu polach.
Niski input lag, świetny do gier
Zaskakująco dobry odtwarzacz plików z USB
Wysoki kontrast i przyzwoita czerń (matryca VA)
Dobra czytelność tekstu w trybie monitora PC
Obecność funkcji dla graczy: ALLM i VRR
Dostęp do wielu aplikacji dzięki GoogleTV
Katastrofalna jakość obrazu w trybie HDR
Niska jakość wykonania i spasowania materiałów
Wolny, zacinający się i źle przetłumaczony system Google TV
Bardzo słaba jakość dźwięku z wbudowanych głośników
Problematyczny pilot (i brak baterii w zestawie)
Słabe kąty widzenia
Niska jasność i słaba powłoka antyrefleksyjna
Niskie pokrycie palety barw
Filmy i seriale w jakości UHD
5.2
Klasyczna telewizja, YouTube
5.2
Transmisje sportowe (telewizja i aplikacje)
4.6
Granie na konsoli
6.4
Telewizor jako monitor do komputera
6.0
Oglądanie przy mocnym świetle
4.1
Funkcje użytkowe
5.5
Aplikacje
9.6
Jakość dźwięku
4.8
Wypełnij ankietę aby poznać dopasowanie do Twoich preferencji
Wejścia HDMI: 4 x HDMI 2.0, 0 x HDMI 2.1 Inne wejścia: RCA (Chinch) Wyjścia: Toslink (Optical audio), eARC (HDMI), ARC (HDMI), Mini-Jack (słuchawki) Podłączenie do sieci: Wi-Fi 2.4GHz, Wi-Fi 5GHz, Ethernet (LAN) 100Mbps
Jakość wykonania: BuildQuality-Budget
Rodzaj podstawy: Nogi
Kolor ramki: Czarna
Regulacja podstawy: Stała
Montaż na płasko: Nie
Akcesoria: Podstawa
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy po wyjęciu telewizora z pudełka, to jego wygląd. Jeśli wydaje Ci się, że już go gdzieś widziałeś, to masz rację – projektanci Haiera wyraźnie inspirowali się popularnymi modelami Xiaomi z serii A Pro. Na pierwszy rzut oka jest więc nowocześnie i minimalistycznie. Niestety, czar pryska, gdy tylko weźmie się ten sprzęt do ręki. Od razu czuć, że użyte plastiki są tanie, a poszczególne elementy obudowy nie zawsze idealnie do siebie pasują. Jednak prawdziwym problemem, który pokazuje niedbałość produkcyjną, okazuje się montaż nóżek. Producent przygotował w obudowie dwa zestawy otworów, co w teorii powinno dać nam wybór ich rozstawu. Tyle teorii. W praktyce gwint znajdziemy tylko w jednej parze. Co więcej, słowo „gwint” jest tu mocno na wyrost. To po prostu plastikowe gniazdo, w które śruby trzeba wkręcić na siłę, modląc się w duchu, żeby nic nie pękło. Na koniec zostaje jeszcze ramka wokół ekranu. Jest co prawda dość cienka, ale jej wykończenie jest na tyle niedbałe, że można sobie pomysleć: „wygląda, jakby ją kowal młotem obrabiał”. I trudno się z tą myślą nie zgodzić.
Wybierz rozmiar:
5.6/10
Funkcja lokalnego wygaszania: Nie
Wynik
3,550:1
Wynik
5,200:1
Wynik
5,350:1
Wynik
5,400:1
Wynik
3,500:1
Widoczność detali w światłach:
No dobrze, ale przejdźmy do mięsa, czyli tego, jak Haier K85F radzi sobie z czernią i kontrastem. Kluczowa informacja jest taka, że telewizor korzysta z matrycy typu VA, co ma ogromne znaczenie dla jakości obrazu w ciemnych scenach. To właśnie dzięki niej kontrast jest naprawdę solidny – nasze pomiary wykazały wartości w okolicach 5000:1, czyli o wiele lepiej, niż w przypadku popularnych paneli IPS.
Trzeba jednak pamiętać, że rozmawiamy o sprzęcie z niższej półki cenowej. Nie ma tu więc co liczyć na jakiekolwiek zaawansowane technologie, takie jak strefowe wygaszanie. Podświetlenie działa na całej powierzchni ekranu przez cały czas. Jak to wyglądało podczas oglądania? Wzięliśmy na warsztat film „Oblivion” z jego kosmicznymi pejzażami, sprawdziliśmy też klasyczne czarne pasy w innych produkcjach. Efekt był całkiem przyzwoity. Czerń miała niezłą głębię, ale nie była idealnie smolista – dało się w niej dostrzec delikatną, granatową poświatę, która zdradzała, że podświetlenie matrycy wciąż jest aktywne.
3.4/10
Wspierane formaty: HDR10 Pokrycie palety barw: DCI P3: 81.8%, Bt.2020: 61.4%
Pomiar jasności w HDR:
Wynik
217 nit
Wynik
212 nit
Wynik
278 nit
Wynik
250 nit
Wynik
273 nit
Przejdźmy teraz do jednego z najgorętszych tematów w świecie telewizorów, czyli jakości efektu HDR. W przypadku modelu Haier K85F musimy niestety postawić sprawę jasno: jeśli szukasz sprzętu do oglądania treści w szerokim zakresie dynamiki, powinieneś omijać ten model szerokim łukiem. Głównym problemem jest jego bardzo niska jasność szczytowa, która podczas naszych testów ledwo sięgała 250 nitów. Żeby dać wam lepsze wyobrażenie, co to oznacza – taka wartość jest w porządku do oglądania standardowych materiałów SDR, ale jest absolutnie niewystarczająca, by pokazać jakiekolwiek realne korzyści z HDR. Obraz po prostu nie ma "siły", by wygenerować jasne, efektowne rozbłyski. Wszystkie nasze pomiary i testy na specjalistycznych planszach tylko to potwierdziły. Jakby tego było mało, telewizor słabo radzi sobie również z odwzorowaniem kolorów. W tej budżetowej konstrukcji nie znajdziemy żadnych technologii poszerzających paletę barw, jak chociażby warstwy kropek kwantowych (znanej marketingowo jako "QLED"). W efekcie pokrycie palety DCI-P3, która jest kluczowa dla materiałów HDR, wynosi zaledwie około 80%. W praktyce oznacza to, że obraz będzie nie tylko ciemny, ale też pozbawiony żywych, nasyconych kolorów, które chciał nam pokazać reżyser.
Scena z filmu “Pan” (około 2800 nitów)
Scena z filmu “Billy Lynn” (około 1100 nitów)
No dobrze, ale sama niska jasność to jeszcze nie koniec świata. Zdarzało nam się testować telewizory, które na papierze nie wyglądały imponująco, a mimo to potrafiły inteligentnie przetworzyć sygnał HDR. Dzięki zaawansowanym algorytmom potrafiły tak „oszukać” system, by nawet na stosunkowo ciemnym ekranie pokazać obraz pełen głębi i szczegółów w jasnych partiach, zachowując zamysł reżysera. To tak zwany tone mapping, czyli adaptacja obrazu. Niestety, w tej kwestii nie mamy dla Was dobrych wieści. Haier K85F wydaje się być kompletnie pozbawiony tej zdolności. Mamy wrażenie, że telewizor w ogóle nie reaguje na tzw. metadane HDR, czyli instrukcje zawarte w sygnale, które mówią mu, jak ma wyświetlić daną scenę. Efekt jest opłakany i łatwy do przewidzenia: większość treści HDR jest po prostu nadmiernie przepalona. Jasne elementy obrazu, takie jak niebo, lampy czy eksplozje, zlewają się w jedną, wielką, białą plamę, pozbawioną jakichkolwiek detali. Mówiąc wprost, obraz wygląda fatalnie. Dlatego w przypadku tego telewizora nasza rada jest prosta i stanowcza: nie radzimy w ogóle korzystać z materiałów HDR. Lepszy efekt uzyskacie, oglądając standardowe treści SDR
Wykres jasności HDR:
Luminancja HDR
Kolejnym gwoździem do trumny, jeśli chodzi o jakość HDR, jest brak wsparcia dla jakiegokolwiek formatu z dynamicznymi metadanymi. Co to oznacza w praktyce? Standardowy HDR10, który ten telewizor obsługuje, wysyła do ekranu jeden, stały zestaw informacji o jasności dla całego filmu. Z kolei formaty takie jak Dolby Vision czy HDR10+ dostarczają te instrukcje scena po scenie, a nawet klatka po klatce. Zazwyczaj działa to jak swoisty "ratunek" dla telewizorów z niższej półki. Nawet jeśli sam telewizor nie potrafi inteligentnie zmapować tonów i dostosować obrazu, to materiał nagrany w standardzie dynamicznym niejako prowadzi go za rękę, podpowiadając, jak ma w danym momencie wyświetlić jasne i ciemne partie obrazu. Niestety, w Haierze K85F takiej pomocy nie uświadczymy. Producent nie wyposażył go ani w Dolby Vision, ani w HDR10+. Oznacza to, że jesteśmy skazani wyłącznie na jego własne, bardzo słabe możliwości przetwarzania obrazu. To ostatecznie potwierdza naszą wcześniejszą tezę: ten telewizor i technologia HDR po prostu nie idą w parze.
Statyczny HDR10
3.8/10
No dobrze, a jak telewizor radzi sobie z kolorami prosto z fabryki, bez żadnej ingerencji z naszej strony? Haier K85F oferuje cały wachlarz trybów obrazu, takich jak Dynamiczny czy Eko, ale dla każdego, kto chce oglądać filmy zgodnie z intencjami twórców, liczy się w zasadzie tylko jeden: tryb Film. To właśnie na nim skupiliśmy nasze testy i niestety, jego nazwa ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Obraz na ustawieniach fabrycznych jest bardzo daleki od tego, co moglibyśmy nazwać kinową wiernością i wymaga wielu poprawek. Zacznijmy od balansu bieli, który ma wyraźny niedostatek koloru czerwonego. W praktyce oznacza to, że cały obraz ma chłodny, niebieskawy zafarb. Jeszcze gorzej wygląda kwestia zarządzania jasnością, czyli krzywe gamma (dla SDR) i EOTF (dla HDR). Ich wykres przypomina prawdziwy rollercoaster, co fatalnie przekłada się na wrażenia z seansu. Skutkuje to nienaturalnym przyciemnieniem treści SDR, przez co gubią się detale w cieniach, a z kolei w przypadku HDR – super rozjaśnieniem, które dodatkowo potęguje problem przepaleń. Taka kombinacja, czyli zbyt chłodna biel połączona z chaotyczną jasnością i zbyt dużym nasyceniem koloru niebieskiego, powoduje ogromne błędy w odwzorowaniu barw. Nasze pomiary na specjalistycznej planszy ColorChecker wykazały błędy (Delta E) regularnie sięgające i przekraczające wartości 8-9. Mówiąc prościej: błędy powyżej progu 3 są już z łatwością zauważalne gołym okiem, więc taki wynik oznacza, że kolory na ekranie są po prostu mocno przekłamane.
6.2/10
No dobrze, a czy da się coś z tym obrazem zrobić? Czy profesjonalna kalibracja jest w stanie uratować sytuację? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Trzeba jasno powiedzieć, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Ograniczenia samej konstrukcji, czyli po prostu słaba matryca i jej wąskie pokrycie kolorów, sprawiają, że o sensownym efekcie HDR możecie zapomnieć – tym nie będziemy wam mydlić oczu. Największym beneficjentem naszych poprawek jest bez wątpienia tryb SDR i to właśnie do oglądania takich treści, po kalibracji, ten telewizor zaczyna mieć sens. Udało nam się na swój sposób okiełznać balans bieli. Co prawda telewizor oferuje tylko podstawową, 2-punktową regulację (a nie precyzyjną, 20-punktową), więc nie jest idealnie, ale z powodzeniem pozbyliśmy się tego nieprzyjemnego, chłodnego "wyziębienia" obrazu. Przede wszystkim jednak ogromną poprawę zanotowaliśmy w kwestii zarządzania jasnością. Krzywa gamma, która wcześniej przypominała rollercoaster, po kalibracji wygląda jak niemal idealnie prosta linia. To znak, że telewizor wreszcie jest w stanie wyświetlić obraz bez jego sztucznego przyciemniania czy rozjaśniania. Wniosek jest prosty: nawet w przypadku tak taniego telewizora, profesjonalna korekta ustawień potrafi zdziałać bardzo dużo i wyciągnąć z niego maksimum możliwości.
7.6/10
Czas zająć się kwestią, która dla wielu jest niezauważalna, ale dla wprawnego (i nie tylko) oka potrafi być bardzo irytująca. Mowa o płynności przejść tonalnych, czyli tym, jak gładko ekran wyświetla przejścia między bardzo zbliżonymi odcieniami jednego koloru – na przykład na bezchmurnym niebie. Musimy przyznać, że w tej kategorii Haier K85F, biorąc pod uwagę swoją cenę, wypada całkiem przyzwoicie. W jasnych scenach, takich jak wspomniane niebo czy rozległe krajobrazy w filmie "Marsjanin", nie widać mocnych, odcinających się od siebie pasów. Owszem, jeśli mocno się przypatrzymy, dostrzeżemy minimalne niedoskonałości, ale generalnie efekt jest więcej niż zadowalający. Sytuacja zmienia się jednak, gdy na ekranie goszczą ciemniejsze sceny, na przykład mroczne korytarze w grach czy nocne pejzaże. Tutaj banding, czyli efekt posteryzacji, staje się znacznie bardziej widoczny. Przejścia w cieniach i szarościach nie są już tak płynne i potrafią już irytować bardziej wrażliwe oko. Nie jest to poziom, który całkowicie dyskwalifikowałby telewizor, ale widać, że jest to element, na którym zaoszczędzono.
4/10
Funkcja wygładzania przejść tonalnych
Obraz bez overscanu na sygnale SD
Przejdźmy do obróbki cyfrowej i skalowania obrazu, czyli tego, jak Haier K85F radzi sobie z sygnałem o niższej rozdzielczości, np. ze zwykłej telewizji. I tu już na starcie natrafiamy na niezwykle irytującą i zupełnie niezrozumiałą przypadłość – domyślnie włączony overscan. Oznacza to, że telewizor sztucznie powiększa obraz, obcinając jego krawędzie, i to na każdym źródle, nawet 1080p. Aby zobaczyć pełen kadr, trzeba za każdym razem grzebać w ustawieniach ekranu i ręcznie przełączać format na "rozszerzenie do 16:9". To detal, ale diabelnie denerwujący. Samo skalowanie treści do rozdzielczości 4K można określić jednym słowem: poprawne. I w zasadzie tyle. Procesor obrazu nie odbiera obrazowi detali, nie generuje też poszarpanych krawędzi czy innych artefaktów. Po prostu robi swoje, bez żadnych fajerwerków. Jest w porządku, ale nic ponadto. Największym i najbardziej odczuwalnym brakiem w sekcji obróbki cyfrowej jest jednak nieobecność funkcji wygładzania przejść tonalnych. To algorytm, który mógłby w znacznym stopniu zredukować ten denerwujący efekt pasów (banding), o którym pisaliśmy wcześniej. Niestety, producent nie przewidział takiego rozwiązania, skazując nas na oglądanie niedoskonałości matrycy oraz materiałów niskiej jakości w pełnej krasie.
4.5/10
Maksymalne odświeżanie matrycy: 60Hz
Opcja poprawy płynności filmów: Tak
Opcja redukcji smużenia: Nie
Matryca w modelu K85F pracuje z natywną częstotliwością odświeżania 60 Hz, co już na starcie ustawia pewne oczekiwania co do płynności obrazu. Musimy jednak przyznać, że byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, gdy w menu ustawień znaleźliśmy aż dwa oddzielne suwaki do kontroli ruchu: jeden opisany jako "Redukcja rozmycia", a drugi "De-Judder". Taka hojność w tym segmencie cenowym jest absolutną rzadkością, bo zazwyczaj producenci oferują co najwyżej jedną, wspólną opcję. Niestety, nasz entuzjazm opadł tak szybko, jak się pojawił. Szybko bowiem wyszło na jaw, dlaczego Haier był tak "szczodry" – suwak odpowiedzialny za redukcję rozmycia jest po prostu atrapą. Jego przesuwanie nie przynosi absolutnie żadnego widocznego efektu na ekranie, działa więc tylko jedna z dwóch opcji.
Smużenie przy odświeżaniu do 120Hz (tak jak konsola i sport):
A jak wygląda płynność w praktyce? Ze względu na 60-hercową matrycę, ogólna ostrość obiektów w ruchu jest na przeciętnym poziomie, typowym dla tej klasy sprzętu. Na domiar złego, zastosowany tu panel typu VA ma swoje bolączki, a największą z nich jest wyraźne smużenie, które staje się szczególnie dokuczliwe w ciemniejszych scenach, gdy jasne elementy poruszają się na mrocznym tle. Obraz potrafi wtedy zostawiać za sobą widoczne powidoki.
4/10
Przejdźmy do funkcji dla graczy, choć już na wstępie musimy zaznaczyć – jest to propozycja raczej dla tych "niedzielnych". Producent co prawda chwali się w specyfikacji obecnością złączy HDMI 2.1, co na papierze wygląda imponująco, ale w rzeczywistości jest to w dużej mierze chwyt marketingowy. Co nam bowiem po nowoczesnym złączu, skoro sercem telewizora jest matryca o odświeżaniu 60 Hz? Nie ma ona fizycznej możliwości wyświetlenia sygnału w 120 klatkach na sekundę, nawet w niższych rozdzielczościach, co odbiera portowi HDMI 2.1 jego najważniejszy atut. A szkoda. (Dlatego w naszych testach zaznaczamy to jako złącza HDMI 2.0). Kolejną dziwną przypadłością jest reakcja telewizora na próbę kalibracji HDR z poziomu konsoli. Zmiany ustawień jasności powodują bardzo nienaturalne zachowanie obrazu, co mogłoby sugerować niepoprawną implementację standardu HGiG. Szczerze mówiąc, nie trzeba się tym jednak zbytnio przejmować, bo jak już wielokrotnie pisaliśmy, korzystania z jakichkolwiek treści HDR na tym ekranie po prostu nie polecamy. Żeby jednak nie było tak gorzko, Haier K85F ma też dwa duże i niespodziewane plusy. Pierwszym jest obecność ALLM, czyli automatycznego trybu gry, który przełącza telewizor w tryb niskiego opóźnienia, gdy tylko wykryje podłączoną konsolę. Drugim, jeszcze większym zaskoczeniem, jest wsparcie dla VRR, czyli zmiennej częstotliwości odświeżania. Działa ono co prawda w bardzo skromnym zakresie 48-60 Hz, ale sama jego obecność jest godna pochwały. Dzięki temu obraz w grach potrafi mniej "rwać", co realnie poprawia komfort rozgrywki.
10/10
Musimy jednak oddać Haierowi co cesarskie – jest jeden parametr, w którym ten telewizor absolutnie błyszczy i zawstydza niejedną, droższą konstrukcję. Mowa o input lagu, czyli opóźnieniu sygnału. Nasze pomiary wykazały rewelacyjnie niski wynik na poziomie zaledwie 13 ms. To ogromny plus, który sprawia, że sterowanie w grach jest błyskawiczne i niezwykle responsywne. Pod tym względem K85F spisuje się znakomicie.
SDR | HDR | Dolby Vision |
---|---|---|
1080p60: 13 ms | 2160p60: 13 ms | 2160p60 DV: 13 ms |
2160p60: 13 ms |
6/10
Chroma 444 (maksymalna rozdzielczość i odświeżanie): Tak
Czytelność czcionek: Bardzo dobra
Czytelność ciemnego tekstu i kształtów: Bardzo dobra
Input lag w trybie PC (4K, maksymalne odświeżanie): 13ms
Układ subpikseli matrycy: BGR
Maksymalna częstotliwość odświeżania: 60Hz
G-Sync: Nie
A co, jeśli spróbować użyć tego Haiera jako monitora do komputera? Tutaj, co było dla nas sporym zaskoczeniem, telewizor sprawdza się wręcz rewelacyjnie. Do pracy biurowej – jest idealny. Wszystko dzięki temu, że poprawnie obsługuje tzw. próbkowanie chrominancji 4:4:4. Mówiąc po ludzku: każda, nawet najmniejsza literka na ekranie jest ostra, bez denerwujących kolorowych obwódek czy rozmycia. Jasne, powiedzmy to sobie wprost – to nie jest sprzęt dla graczy pecetowych. 60 Hz to dla nich za mało. Ale jeśli potrzebujesz po prostu wielkiego ekranu do pracy z tekstem, przeglądania internetu, kodowania czy wyświetlania prezentacji, to K85F sprawdzi się w tej roli znakomicie. To jedno z jego najmocniejszych i, co tu kryć, najbardziej nieoczekiwanych zastosowań.
2.8/10
spadek jasności pod kątem 45 stopni: 67%
Na niemal sam koniec oceny samego panelu zostawiliśmy kąty widzenia, które niestety są jedną z jego największych słabości. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nie jest to żadne zaskoczenie – to po prostu naturalna i powszechnie znana cecha matryc typu VA. W testowanym przez nas egzemplarzu, co ciekawe, jasność obrazu nie spadała jakoś drastycznie, gdy odsuwaliśmy się od centrum ekranu. Prawdziwym problemem są jednak kolory, które momentalnie zaczynają blaknąć. Wystarczy niewielka zmiana pozycji na kanapie, by barwy straciły swoje nasycenie i stały się wyprane. Pod tym względem Haier K85F prezentuje więc bardzo przeciętny, typowy dla tej technologii poziom.
4.1/10
Powłoka matrycy: Satynowy
Tłumienie odbić: Średnie
Czerń w trakcie dnia: Dobra
A jak telewizor radzi sobie w konfrontacji ze światłem dziennym, na przykład w mocno nasłonecznionym salonie? Tu niestety nie mamy dobrych wiadomości. Jak już ustaliliśmy, jest to telewizor o stosunkowo niskiej jasności, co w starciu z promieniami słońca staje się jego poważnym mankamentem. Sytuację pogarsza dodatkowo zastosowana powłoka ekranu. Zamiast skutecznie tłumić odbicia, jej satynowa struktura ma tendencję do ich niekorzystnego rozpraszania. W praktyce oznacza to, że odbicie okna czy lampy zamienia się w dużą, rozmytą, mleczną łunę, która degraduje kontrast i skutecznie utrudnia oglądanie. Wniosek jest więc jednoznaczny: jeśli telewizor ma stać w jasnym pomieszczeniu, model K85F nie będzie dobrym wyborem.
Jasność matrycy
Średnia jasność SDR
Haier K85F: 276 cd/m2
5.5/10
System: Google TV
Szybkość działania: Słaba
Sercem telewizora jest system Google TV, co w teorii powinno być jego ogromną zaletą. Dostęp do tysięcy aplikacji i bogactwo funkcji to obietnice, które znamy. Niestety, w wykonaniu Haiera jest to jedna z najgorszych implementacji tego oprogramowania, z jaką mieliśmy do czynienia. System działa boleśnie wolno, a interfejs notorycznie się zacina. Prawdziwą zmorą są jednak niepoprawne i często wręcz komiczne tłumaczenia niektórych opcji w menu, przez co momentami trudno się domyślić, o co w ogóle chodzi. Na domiar złego, podczas naszych testów nie udało nam się uruchomić funkcji AirPlay, która po prostu nie działała.
Przejdźmy do klasycznych funkcji i złącz, bo tu historia jest jeszcze ciekawsza. Plusem jest na pewno bogaty zestaw portów, w tym cztery złącza HDMI i rzadko już spotykane wyjście słuchawkowe mini-jack. Niestety, telewizor nie oferuje ani nagrywania na USB, ani trybu PiP. Prawdziwa droga przez mękę zaczyna się jednak z pilotem. Nasze pierwsze próby sparowania go przez Bluetooth, aby uruchomić sterowanie radiowe (RF) i funkcje głosowe, zakończyły się totalnym niepowodzeniem. Po kilkudziesięciu próbach byliśmy pewni, że to po prostu wada fabryczna. I tu niespodzianka: po długiej walce odkryliśmy, że pilot da się sparować, ale trzeba to zrobić z poziomu natywnych ustawień Google TV, całkowicie omijając niedziałającą nakładkę systemową Haiera. To idealny przykład tego, jak fatalne oprogramowanie może zepsuć podstawową funkcjonalność. A, i jeszcze jedno. W pudełku... nie było nawet baterii do pilota.
9.6/10
9.4/10
Maksymalna rozdzielczość zdjęcia: | Obsługiwane formaty zdjęć: |
---|---|
Po wszystkich naszych narzekaniach na niedopracowane oprogramowanie, nadszedł moment, w którym doznaliśmy absolutnego szoku. Okazuje się bowiem, że w tym pełnym błędów i wolno działającym systemie ukryto funkcję, która działa niemal perfekcyjnie i zawstydza branżowych weteranów. Mowa o wbudowanym odtwarzaczu plików z nośników USB. Jest to prawdziwy multimedialny kombajn, który bez najmniejszego zająknięcia odtwarzał praktycznie każdy format wideo, jaki mu podsunęliśmy – od tych najbardziej popularnych, po zupełnie niszowe. Haierowi, debiutantowi na rynku TV, udała się sztuka, z którą od lat nie radzi sobie wielu producentów z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. Kto wie, być może w założeniu miał to być niezawodny odtwarzacz do sal konferencyjnych? Niezależnie od genezy, efekt jest znakomity!
4.8/10
83dB
Maksymalna głośność
Wspierane kodeki
(głośniki telewizora)
Dolby Digital Plus 7.1
Dolby True HD 7.1
Dolby Atmos w Dolby Digital Plus (JOC)
Dolby Atmos w Dolby True HD
DTS:X w DTS-HD MA
DTS-HD Master Audio
W kwestii dźwięku recenzja będzie niestety bardzo krótka. Największą zaletą wbudowanych głośników K85F jest tak naprawdę to, że po prostu są i wydają z siebie dźwięk. Poza tym, brzmienie jest kompletnie płaskie, pozbawione jakichkolwiek niskich tonów i po prostu anemiczne. Owszem, na kartonie telewizora znajdziemy logo Dolby Atmos, ale w zderzeniu z fizycznymi możliwościami tych przetworników, jest to funkcja, która istnieje tylko i wyłącznie na papierze. Werdykt może być więc tylko jeden: planując zakup tego telewizora, od razu należy doliczyć do budżetu soundbar.
83dBC (Max)
75dBC
Wersja oprogramowania podczas testów: UKN2.241219.053
Procesor obrazu: mt5896
Jednorodność matrycy i termowizja:
Rodzaj widma podświetlenia: White LED
Założyciel i pomysłodawca portalu "Wybierz TV"
Dziennikarz, recenzent i felietonista portalu "Wybierz TV"
8/28/2025
9/15/2025
9/25/2025
2/17/2025
Nasz kanał Youtube
Ślepy pojedynek budżetowych OLED-ów – Samsung S85F, LG B5 i ... 9/26/2025