Twoje oczy mają swój limit. Ile rozdzielczości naprawdę potrzebujemy?

Kalendarz 10/28/2025

Badacze z Cambridge zmierzyli granice ludzkiego wzroku, przesuwając ekran o różnej rozdzielczości. Wyniki opublikowano w Nature Communications.

Co roku producenci telewizorów i technologiczni giganci chwalą się nowymi, „rewolucyjnymi” ekranami. Najpierw 4K, potem 8K – a dziś, zaledwie dekadę po premierze pierwszych dostępnych modeli UHD, można już kupić telewizor o dwukrotnie wyższej rozdzielczości. Ale… czy nasze oczy w ogóle są w stanie to zauważyć?

Gdzie kończy się sens pikseli

To pytanie nie jest tylko kwestią marketingu czy portfela. Produkcja i zasilanie coraz większych ekranów pochłania ogromne ilości energii, a więc i zasobów środowiskowych. Zespół naukowców z Uniwersytetu w Cambridge oraz Meta Reality Labs postanowił więc sprawdzić, czy istnieje coś w rodzaju „granicy rozdzielczości” — punkt, w którym dodatkowe piksele stają się po prostu… zbędne.

Nowa wersja testu wzroku z XIX wieku

Zamiast klasycznej tablicy Snellena (tej z malejącymi literkami u okulisty), badacze stworzyli własny, cyfrowy odpowiednik. Ich ekran pozwalał precyzyjnie mierzyć, jak wiele detali ludzki wzrok jest w stanie wychwycić w różnych warunkach. Nie liczyli całkowitej liczby pikseli, lecz tzw. pixels per degree (PPD) – czyli ile pikseli mieści się w jednym stopniu pola widzenia. To bardziej realistyczna miara, bo uwzględnia, jak daleko siedzisz od ekranu.

Ochotnicy patrzyli na zestawy wzorów w różnych kolorach, a naukowcy sprawdzali, kiedy zaczynają dostrzegać pojedyncze linie. W teorii, przy tzw. wzroku 20/20, człowiek powinien rozróżniać szczegóły do 60 PPD. W praktyce – często widzimy więcej.

Szarość wygrywa z kolorem

Okazało się, że w przypadku obrazów w odcieniach szarości ludzkie oko potrafi dostrzec nawet 94 PPD, czyli o połowę więcej niż zakłada klasyczna tablica Snellena. Dla kolorów czerwonego i zielonego granica spada do ok. 89 PPD, a w przypadku żółci i fioletu – nawet do 53 PPD.

Dlaczego? Bo nasz mózg nie jest idealnym dekoderem koloru.

„Nie mamy zdolności, by szczegółowo rozróżniać detale barwne – szczególnie na obrzeżach pola widzenia. Nasze oczy są dość przeciętne, a to mózg ‘dosztukowuje’ to, co uważa za prawdę” – tłumaczy dr Rafał Mantiuk z Uniwersytetu w Cambridge.

Po lewej: stanowisko eksperymentalne z ekranem przesuwanym na szynach, sterowanym zmotoryzowanym suwakiem kamery, by uzyskać różne rozdzielczości w pikselach na stopień (PPD). Punkt fiksacji to czarny krzyżyk na środku ekranu, a dla widzenia peryferyjnego zapala się dioda LED na zakrzywionym maszcie. Po prawej: użyte bodźce – od góry: wzory w odcieniach szarości, czerwono-zielone i żółto-fioletowe pasy, tekst czarny na białym i biały na czarnym tle. Źródło: Nature Communications

Co to oznacza dla ekranów przyszłości

Zrozumienie tego, jak naprawdę widzimy, może mieć ogromne znaczenie dla projektantów nowych urządzeń – zwłaszcza w erze VR i AR, gdzie każdy piksel liczy się podwójnie. Dzięki nowemu modelowi łatwiej określić, kiedy wyższa rozdzielczość naprawdę coś daje, a kiedy to już tylko sztuczny wyścig liczb. Co ciekawe, zespół opracował też darmowy kalkulator online, który pozwala każdemu sprawdzić, czy jego ekran ma sensowną gęstość pikseli w zależności od odległości i wielkości urządzenia.

Może więc zanim dasz się namówić na kolejny „hiperrealistyczny” telewizor 8K, sprawdź, czy twoje oczy w ogóle mają szansę to zauważyć.

Źródło: popsci.com

Katarzyna Petru Avatar
Katarzyna Petru

Dziennikarz, recenzent i felietonista portalu "Wybierz TV"