
Miał być wielki powrót RTS-ów, duchowy następca kultowego StarCrafta, a wyszło… wyjątkowo słabo. Stormgate, najnowsze dziecko studia Frost Giant, po premierze zalicza spektakularną klapę, a na horyzoncie majaczą już masowe zwolnienia.
Od marzeń do brutalnej rzeczywistości
Jeszcze kilka miesięcy temu Frost Giant obiecywało rewolucję w gatunku. Stormgate miał łączyć klasyczne mechaniki RTS z nowoczesnym podejściem do rozgrywki i free-to-play. Premiera kampanii fabularnej w sierpniu 2025 roku miała być punktem zwrotnym – początkiem ekspansji gry poza niszę.
Problem w tym, że gracze… po prostu się nie pojawili.
Dane ze SteamDB są bezlitosne
Według statystyk SteamDB, w Stormgate gra dziennie zaledwie 200–250 osób w szczycie aktywności. Jak na darmową grę z budżetem przekraczającym 40 milionów dolarów – to prawdziwa katastrofa. Dla porównania, znacznie mniejsze indie RTS-y potrafią przyciągać kilka razy więcej graczy bez kampanii marketingowej i milionowych inwestycji.
Frost Giant bije na alarm
Na targach gamescom 2025 prezes studia, Tim Morten, otwarcie przyznał, że projekt nie generuje zakładanych przychodów. Jeśli w najbliższych miesiącach sytuacja się nie poprawi, konieczne będą „duże zwolnienia” i drastyczne cięcia kosztów.
Słowa te brzmią jak wyrok dla sporej części zespołu, który latami wierzył w odrodzenie RTS-ów. Stormgate miał być tytułem, który przywróci chwałę gatunkowi – zamiast tego może stać się przykładem jednego z najdroższych niewypałów ostatnich lat.
Czy RTS-y mają jeszcze przyszłość?
Klapa Stormgate stawia niewygodne pytania: czy w ogóle jest jeszcze miejsce na wysokobudżetowe RTS-y w dzisiejszej branży? A może gatunek, który błyszczał w latach 90. i na początku 2000., dziś nadaje się już tylko na niszowe projekty dla wąskiej grupy pasjonatów?
Na razie wiadomo jedno – 40 milionów dolarów i lata pracy mogą zakończyć się na śmietniku historii, a Frost Giant wyląduje w tym samym miejscu, w którym utknęły dziesiątki innych studiów marzących o powrocie do złotej ery RTS-ów.