Katarzyna Petru
Na rynku monitorów robi się coraz ciekawiej. Asus i LG pokazują swoje nowe konstrukcje 6K – i to nie są zwykłe ekrany. Asus PA32QCV jest już dostępny za ok. 1300 USD, a LG 32U990A pojawi się we wrześniu, w cenie ok. 1500 euro. Oba mają matryce IPS LCD i 32 cale, ale… to wcale nie jest ten sam panel.
Dwa różne 6K – niby to samo, a jednak nie
LG daje rozdzielczość 6144×3456, a Asus 6016×3384. Wszystko przez to, że na rynku są dwa różne panele 6K i każdy producent sięgnął po inny. Asus chwali się kontrastem do 3000:1, LG z Nano IPS zwykle zatrzymuje się na 2000:1.
Oba monitory pracują w 60 Hz, pokrywają 98% DCI-P3 i mają matową powłokę. Idealne do pracy, ale niekoniecznie do wszystkiego.
Thunderbolt – 4 kontra 5
Tutaj robi się ciekawie. Asus stawia na Thunderbolt 4, a LG wchodzi w historię jako pierwszy monitor z Thunderbolt 5. To oznacza trzykrotnie większą przepustowość niż w poprzedniej wersji – przy jednym kablu obsłuży i dane, i obraz.
Szkoda tylko, że LG trochę poszalało z renderami na CES – cienkie ramki na grafikach były mocno przesadzone. W rzeczywistości monitor ma całkiem widoczne obwódki.
HDR? Raczej nie…
I tu dochodzimy do sedna. Ani Asus, ani LG nie mają strefowego podświetlenia miniLED czy LED, więc nie ma co liczyć na prawdziwe HDR. Certyfikat DisplayHDR 600 to marketing, nie faktyczne wrażenia. Pod tym względem oba modele przypominają raczej Della 6K niż Apple Pro Display XDR.
Jeśli ktoś szuka autentycznego HDR do zdjęć czy filmów – musi dalej czekać. A jeżeli priorytetem jest HDR w grach i filmach, to lepiej patrzeć w stronę monitorów QD-OLED i WOLED. Tam efekt jest nieporównywalnie lepszy, choć do grafiki nie nadają się idealnie.
W skrócie: Asus i LG dają nam wreszcie alternatywy w świecie monitorów 6K, ale jeśli liczysz na efekt „wow” w HDR – to jeszcze nie ten moment.
