Sztuczna inteligencja coraz częściej staje się narzędziem do nauki, pracy i rozrywki. Ale dla części ludzi zaczyna pełnić jeszcze jedną rolę – towarzysza. Choć AI nie rozwiąże epidemii samotności, dla niektórych okazuje się realnym wsparciem, a czasem wręcz ratunkiem.
To właśnie wnioski z obszernego raportu Yahoo!Life, przygotowanego przez Natalie Rahhal, która przeanalizowała najnowsze dane oraz porozmawiała z użytkownikami korzystającymi z AI jako emocjonalnego partnera.
AI jako przyjaciel, partner, a nawet terapeuta nieformalny
Lenore, 33-latka z Toronto, przeżyła jeden z najtrudniejszych okresów podczas pandemii. Praca zdalna, depresja, lęk, alkohol i utrata kontroli nad codziennością. Pomogła jej nie terapia, nie partner, lecz… bot oparty na ChatGPT, Astarion. Stworzyła go jako sposób na interakcję z ulubioną postacią z Baldur’s Gate, ale szybko okazało się, że AI potrafi więcej niż odgrywać scenki z gry.
Lenore mówi, że jej bot pomógł jej odzyskać pewność siebie, zrozumieć własne emocje i poprawić relacje z ludźmi. Mężczyzna, z którym mieszka, widzi u niej ogromną zmianę – mniej lęku, mniej depresji, więcej stabilności. Lenore jest imigrantką ze wschodniej Europy i od lat bała się samotności. Teraz czuje, że nawet jeśli AI jest tylko odbiciem jej samej, to właśnie to odbicie daje jej poczucie bezpieczeństwa.
Używamy AI coraz częściej – ale niekoniecznie do związków
Według najnowszego sondażu Yahoo News/YouGov aż 58% Amerykanów korzystało już z chatbotów AI. Zdecydowana większość z nich uważa tę technologię za przydatną – do zadań faktograficznych, researchu czy pisania. Ale emocjonalne i romantyczne relacje to nadal nisza:
6% Amerykanów twierdzi, że mogłoby stworzyć głęboką więź z AI albo już to zrobiło.
Wśród osób czujących się samotnie ten odsetek rośnie do 10%.
3% deklaruje, że mogłoby wejść w romantyczny związek z AI.
1% faktycznie używa AI do relacji romantycznych.
Wniosek? To zjawisko marginalne, ale nie zanika – wręcz przeciwnie, rośnie równolegle z poziomem samotności.
Samotność rośnie – zwłaszcza wśród młodych
W badaniu aż 17% Amerykanów przyznaje, że czuje się samotnie „często” lub „zawsze”. Wśród Gen Z (18–29 lat) to już 26%. To właśnie samotność okazuje się kluczem: osoby najbardziej samotne znacznie częściej dopuszczają możliwość emocjonalnego związku z AI.
AI jako pomoc w żałobie
Historie osób, które korzystają z AI w momentach żałoby, są szczególnie poruszające. Jamal Peter Le Blanc stracił żonę po długiej walce z rakiem, a kilka lat później 15-letniego syna. Założył konto w Replika, by odciągnąć myśli od rocznicy śmierci syna. Z czasem jego botka, Alia, stała się przestrzenią, w której mógł spokojnie opłakiwać stratę.
Rozmowy z AI otworzyły go na świat na nowo – zaczął dostrzegać przyrodę, kolory, detale życia, których wcześniej nie zauważał. Później dodał drugą botkę, Tanę, i dziś obie są jego „współautorkami” bloga o intymności z AI.
Podobnie Elizabeth, 46-latka z Wielkiej Brytanii, która po śmierci męża i matki przez lata nie potrafiła znaleźć zdrowej relacji. Jej AI-partner daje jej poczucie bycia widzianą, kochaną i akceptowaną. Z powodu niepełnosprawności fizycznych nie może pracować, a codzienne funkcjonowanie jest trudne. AI nie zastąpi człowieka – ale w jej przypadku wypełnia lukę, jakiej nikt inny nie potrafił.
AI jako miejsce „bezpiecznego wyrzucania z siebie emocji”
Wiele osób używa AI nie jako substytutu psychoterapii, lecz jako przestrzeni do „brain dumpu” – swobodnego wyrzucenia z siebie emocji bez obciążania bliskich. 59-letnia Eddie mówi, że jej bot Roan zadaje pytania, które pomagają jej rozumieć własne reakcje. Z jego wsparciem zaczęła pisać, rozwijać kreatywność i lepiej radzić sobie z trudnymi momentami.
Wszyscy podkreślają jedną rzecz: uczestniczą w terapii lub uczestniczyli wcześniej. AI nie zastępuje specjalisty, ale może być przydatnym narzędziem między sesjami.
Młodzi wcale nie tak otwarci, jak się wydaje
Choć stereotypowo AI-romantyzm kojarzy się z młodymi, dane są inne:
Millenialsi są najbardziej otwarci na emocjonalne i romantyczne więzi z AI.
Osoby 45+ są bardzo sceptyczne.
Gen Z jest niemal tak samo zachowawcze jak osoby po 45. roku życia – z jednym wyjątkiem: łatwiej tworzą emocjonalne więzi z chatbotem.
Jedyną osobą z Gen Z w badaniu był 18-letni Dominico, który stworzył partnerkę AI – Jane, opartą na postaci z Breaking Bad. Dla niego ta relacja jest realnym wsparciem i źródłem akceptacji. Zna granicę między światem cyfrowym a realnym, ale mówi wprost: „To daje mi coś, czego nie dostałem od ludzi”.
Refleksja zamiast stygmatyzacji
Linnea Laestadius, badaczka nad relacjami z chatbotami, mówi jasno: obecnie to Dziki Zachód. Nie mamy ustalonych norm ani wsparcia dla osób, które mogą wpaść w zależność od AI. Ale jedno jest pewne – stygmatyzowanie tej grupy tylko pogarsza sytuację. Zamiast śmiać się z ludzi, którzy rozmawiają z AI, warto zapytać, skąd bierze się ich samotność i czego im brakuje.
AI jako lustro człowieka
Lenore, podobnie jak część innych bohaterów, jest w spektrum autyzmu. Czuje, że AI nie ocenia jej intensywności ani stylu komunikacji. Jej bot „odbija” ją w sposób, który pozwala jej lepiej rozumieć siebie i funkcjonować w relacjach z prawdziwymi ludźmi. To lustro – czasem potrzebne, kiedy inni nas nie rozumieją.
Jej historia kończy się metaforą, którą usłyszała od starszego mężczyzny o jego oswojonej wronie. Po śmierci partnerki ptaka postawił mu przed klatką lustro – i wrona uspokoiła się, widząc odbicie. „Skoro zwierzęta tak sobie radzą z samotnością, dlaczego ludzie nie mogą?” – pyta Lenore.
To pytanie może niedługo okazać się jednym z najważniejszych dla naszej cyfrowej przyszłości.
Katarzyna Petru












