Katarzyna Petru
Displace, firma znana z bezprzewodowych telewizorów montowanych na ścianie za pomocą przyssawek, chce pójść o krok dalej. Producent zapowiedział właśnie Displace Hub – nowe rozwiązanie, które ma przenieść jego kontrowersyjną, ale intrygującą technologię montażu na dowolny telewizor, niezależnie od marki. Premiera Displace Hub została zaplanowana na targi CES 2026. Urządzenie ma zamienić praktycznie każdy telewizor w bezprzewodowy ekran, który można przymocować do niemal dowolnej powierzchni w ciągu kilku sekund – bez wiercenia, uchwytów i plątaniny kabli.
Przyssawki zamiast wiertarki
Sercem całego pomysłu jest znana już z telewizora Displace TV technologia „active-loop”. W praktyce oznacza to system przyssawek, które wytwarzają próżnię pomiędzy ścianą a uchwytem. Proces montażu odbywa się z pomocą joysticka oraz instrukcji wyświetlanych na ekranie. Użytkownik reguluje nacisk każdej przyssawki, a system w ciągu mniej niż 10 sekund ma potwierdzić, że telewizor jest bezpiecznie zamocowany.
Co istotne, przyssawki działają nieustannie, stale kontrolując poziom podciśnienia, aby ekran cały czas „trzymał się” powierzchni.– Montaż telewizora na ścianie to dla większości ludzi koszmar – twierdzi Balaji Krishnan, założyciel i CEO Displace. – Chcemy to zmienić i sprawić, by jedna osoba mogła zrobić to samodzielnie w kilka chwil.
Od 55 do 100 cali, bez kabla zasilania
Po zamontowaniu Displace Hub na ścianie wystarczy zawiesić na nim telewizor. Firma deklaruje kompatybilność z ekranami od 55 do nawet 100 cali o wadze do 150 funtów, czyli około 68 kilogramów. To naprawdę sporo, zwłaszcza jak na system oparty wyłącznie na podciśnieniu.
Telewizor podłączany jest bezpośrednio do huba i korzysta z jego wbudowanej baterii, co eliminuje widoczny kabel zasilający. Displace wyraźnie celuje w osoby wynajmujące mieszkania, często zmieniające aranżację wnętrz albo takie, które chciałyby przenosić duży telewizor między pomieszczeniami bez użycia narzędzi.
Trzy pomysły w jednym urządzeniu
Displace Hub to nie tylko montaż. Producent łączy tu trzy koncepcje: szybkie mocowanie, zasilanie bateryjne oraz warstwę programową opartą na AI. Urządzenie działa pod kontrolą systemu Displace OS 2.0, który ma oferować coś, co firma nazywa „ambient computing”. Towarzyszy mu moduł Controller 2.0 pełniący rolę drugiego ekranu – wyświetla informacje o sile przyssawek, a także dane o aktualnie oglądanym filmie czy serialu.
Na pokładzie znalazły się dwa porty HDMI do podłączania zewnętrznych źródeł oraz system bezpieczeństwa nazwany Landing Gear, którego zadaniem jest minimalizowanie ryzyka odklejenia się ekranu. Od strony sprzętowej Displace Hub oparto na procesorze Intel N-150 (4 rdzenie), 16 GB RAM oraz 128 GB pamięci masowej.
Brzmi świetnie, ale czy to się sprawdzi?
Choć pomysł robi wrażenie, trudno nie mieć wątpliwości. Hasło „każdy telewizor, każda powierzchnia” brzmi efektownie, ale rzeczywistość może być bardziej skomplikowana. Co z 100-calowym panelem zawieszonym na ścianie z fakturowaną tapetą? Jak system poradzi sobie z kurzem, ciepłem, naturalnym zużyciem czy wielomiesięcznym, codziennym użytkowaniem?
Przyssawki muszą działać bez przerwy, nie tylko podczas efektownego pokazu na idealnie czystej ścianie przygotowanej pod prezentację. Pytania budzi także zasilanie. Displace Hub ma baterię o pojemności 15 000 mAh, co według producenta wystarcza na 5 do 10 godzin pracy, w zależności od telewizora. Oczywiście można go ładować w trakcie użytkowania, ale wtedy cała idea „bezprzewodowego” telewizora traci część sensu.
Cena i dostępność
Displace nie podał jeszcze dokładnej daty premiery rynkowej, ale wiadomo już, że Displace Hub będzie kosztował 1900 dolarów. Przedsprzedaż ruszy w momencie oficjalnej prezentacji urządzenia na CES 2026. To odważna, momentami wręcz futurystyczna wizja montażu telewizorów. Teraz pozostaje najważniejsze pytanie – czy Displace Hub rzeczywiście udźwignie ciężar obietnic, nie tylko dosłownie.
