Streaming wraca z hukiem. Po latach posuchy czas na wielki powrót hitów!

Kalendarz 7/24/2025

Wielkie premiery wracają na Netflix, Disney+ i HBO Max. Sprawdź, jakie seriale i filmy zobaczymy w 2025 roku po pandemii i strajkach w Hollywood.

Kiedy w 2020 świat się zatrzymał, streaming rozkwitł. Premiery, które normalnie trafiłyby do kin, lądowały od razu na platformach. Tenet, Soul, Wonder Woman 1984 – każdy serwis chciał być tym, który “dowozi”, a widzowie mieli wrażenie, że nowości nigdy się nie kończą. Ale to był chwilowy raj. Po pandemii przyszło spowolnienie, a potem – zaskakująco długi kac.

Gdy COVID wstrzymał zdjęcia na całym świecie, seriale pokroju The Mandalorian, Stranger Things, Severance czy The White Lotus zniknęły z radarów na długie miesiące. A kiedy sytuacja miała się unormować, Hollywood uderzyły strajki scenarzystów i aktorów – największe od dekad. Przez prawie pół roku w 2023 roku nie powstawało nic. Aktorzy nie mogli grać, autorzy nie mogli pisać, a plany zdjęciowe dosłownie zarastały kurzem. Taki paraliż uderzył we wszystkie ogniwa – od największych produkcji po mniejsze serie z potencjałem.

Odbudowa ruszyła – i to na pełnej

Dopiero w 2025 roku coś naprawdę ruszyło. Disney+ odpala mocną serię hitów – nowy sezon The Bear, długo wyczekiwaną Ironheart oraz Alien: Earth. Max (czyli dawne HBO Max) wraca z kontynuacjami swoich największych marek i oficjalnie rozpoczyna pracę nad serialem Harry Potter. Netflix nie musi niczego udowadniać – Stranger Things 5, Wednesday i Squid Game 3 wracają z rozmachem. Co ciekawe, nowy sezon Squid Game ma mieć większy budżet niż oba poprzednie razem wzięte – a to już coś znaczy w świecie, gdzie liczby robią robotę.

Apple TV+ też odzyskuje rytm. Eddy Cue, wiceprezes Apple, powiedział wprost, że ich harmonogram produkcji po raz pierwszy od lat nie jest sparaliżowany przez zewnętrzne czynniki. Czyli – można pracować, planować i w końcu wypuszczać rzeczy wtedy, kiedy chcą.

Kino wraca na salony

Nie tylko streaming się odradza. Kina też zacierają ręce. W kolejnych miesiącach 2025 roku wchodzą na ekrany Thunderbolts, F1: The Movie, Minecraft: The Movie, Mission: Impossible – The Final Reckoning, Jurassic World: Rebirth i oczywiście Avatar: Fire And Ash. To nie są niszowe tytuły – to produkcje celujące w miliard dolarów przychodu. Nawet Tom Cruise przesunął zdjęcia do ostatniego Mission: Impossible, żeby nie ryzykować premiery w czasie strajków.

Widać nie tylko powrót mocy przerobowych, ale też finansowej odwagi. Po latach ograniczeń wreszcie sypią się budżety, ruszają kampanie promocyjne, a rynek znów wygląda jak żywy organizm, a nie zablokowany system awaryjny.

Co dalej?

Druga połowa 2025 to moment przełomowy. Ramówki się zapełniają, platformy zaczynają znów walczyć o subskrybentów nie tylko archiwum, ale i świeżymi produkcjami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to 2026 może być pierwszym pełnym sezonem od pięciu lat, w którym wszystko trafia na czas. I wygląda na to, że streaming wrócił nie po to, żeby przetrwać – ale żeby znów rządzić.

Katarzyna Petru Avatar
Katarzyna Petru

Dziennikarz, recenzent i felietonista portalu "Wybierz TV"